poniedziałek, 13 października 2014

Sycylia - czyli o marzeniach, które się spełniają

Miejsce: Sycylia
Termin: 9-19.09.2014

Był koniec sierpnia 2013. Właśnie wróciłam z Rodos. Skończyła się przygoda, zaczęła codzienność, która w tamtym okresie była dość przytłaczająca. Wstałam rano, zrobiłam sobie kawę i włączyłam program śniadaniowy. Jednym okiem oglądałam, drugim coś czytałam. Nagle w telewizji pokazał się reportaż o Sycylii. Nagle oderwałam się od wszystkiego i oglądałam z uśmiechem na twarzy przepiękne krajobrazy, smakowite potrawy oraz przyjacielsko wyglądających ludzi. Pomyślałam... zawsze chciałam pojechać do Włoch ale Sycylia to coś więcej, tak bardzo bym chciała kiedyś ją zobaczyć...

Dokładnie rok później moje marzenia się spełniły!!! Do tej pory nie mogę uwierzyć, że to wszystko przeżyłam. Bo jak można nie pomyśleć, że się śni gdy widzi się takie krajobrazy na własne oczy:




Swoje wspomnienia zacznę może od miejsca, w którym mieszkałam i które było moją bazą wypadową w do innych miast. 

Trapani - miasto z portem lotniczym, który był znaczący dla wyboru kierunku. Do Trapani lata linia lotnicza Ryanair z Warszawy oraz Krakowa. Jest to wygodna opcja, gdyż nie trzeba daleko się przemieszczać a dodatkowo wokół jest mnóstwo ciekawych miejsc do zobaczenia. Z lotniska do centrum Trapani dostaniemy się autobusem AST koszt to około 5 euro. Docelowo możemy dostać się do portu, jednak po drodze jest wiele przystanków.

Trapani, wbrew ogólnej opinii, że jest tylko miejscem przylotu, okazało się ładnym miastem, w którym możemy poczuć prawdziwą Sycylię bez tłumu turystów. Gdy wyjdziemy wieczorem na miasto, i odbijemy nieco od głównych ulic, zobaczymy Włochów siedzących i żywo rozmawiających przed swoimi domami do późnych godzin nocnych, dzieci grające w piłkę oraz prawdziwe rodzinne kolacje w lokalnych trattoriach. 






W Trapani zobaczyć można przepiękne kościoły, które na pierwszy rzut oka nie wyróżniają się z otaczającej je gęstej zabudowy, jednak gdy już je dostrzeżemy i wejdziemy do środka, naszym oczom ukarzą się piękne zdobienia, rzeźby i malowidła.




Będąc w Trapani, nie mogłam nie wybrać się na targ rybny. To tu każdego ranka rybacy sprzedają to, co uda im się złowić. Wybór jest naprawdę ogromny. Od zwykłych sardynek po miecznika czy rekina. Rewelacyjny klimat. W podróżowaniu najbardziej cenię sobie miejsca, które dla mieszkańców są codziennością a dla mnie czymś niezwykłym. Kocham to uczucie, jakbym na moment stawała się częścią ich życia.




Chodząc po mieście z pewnością nie przeoczymy parku Villa Margherita (położony na granicy między Nowym a Starym miastem). Jest to duży ogród idealny na spacer czy odpoczynek podczas siesty. W środku zobaczyć i na pewno usłyszeć możemy wiele gatunków ptaków. Są piękne rośliny i okazałe palmy a każdego lata odbywają się tu koncerty operowe.




W mieście znajduje się także plaża miejska. Dość oryginalna, bo odgrodzona od pełnego morza kamieniami. Aby dostać się na pełne morze trzeba nieco wypłynąć. Ma ona swoją zaletę, bo woda jest przez długi czas płytka i dzięki temu bardzo ciepła. 



Trapani to także miasto, w którym jadłam najlepszą pizzę na świecie. To tam makaron je się czarny a cytryna choć wygląda jak cytryna niekoniecznie musi nią być... ;) Ale to już temat na osobnego posta...


2 komentarze:

  1. Ach, jak ja Ci tej Sycylii zazdroszczę :) Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sycylia to najpiękniejsze miejsce w jakim do tej pory byłam :) Polecam każdemu!!!

    OdpowiedzUsuń